czwartek, 24 stycznia 2013

10. Bądźmy realistami.

..Mam pobiec pod ruiny szkoły. Super. Nie dość że nie zabiję Liama to jeszcze muszę latać w tą i z powrotem. Jednak zrobiłam to. Ufałam temu głosowi w mojej głowie. Rzuciłam brunetem w stronę wielkiego głazu i pobiegłam. Na miejscu zastałam Niallera. Całego, zdrowego, żywego. No, może nie do końca, gdyż był wampirem. Podleciałam do niego szybko i przytuliłam go.
- Boże jedyny, ty żyjesz! - Zawołałam na przywitanie.
- Miałaś wizję, że umrę? - Spytał z śmiertelną powagą.
- Skąd wiesz, że mam wizję?
- Każdy wampir ma jakąś moc. Domyśliłem się. - Powiedział obojętnie. - Czyli wszystko ze mną ok?
- Z tobą tak, ale nie z Liamem.
- Co widziałaś?
- Jego. Smutnego. Nad przepaścią. A do tego mnie okłamał, sama go zabiję. - Obnażyłam swoje wampirze kły. Blondyn szturchnął mnie, żebym się ogarnęła.
- Co takiego powiedział?
- Że nie żyjesz. Że.. To on Cię zabił.
- Co?! - Chłopak myślał, że się przesłyszał.
- Nie wiem, po co mówił. Ale musisz uważać. Ma ci za złe, że cię zmusiłam. - Staliśmy potem przez chwile w ciszy, patrząc się w punkt, z którego przybyłam. Nagle huk w głowie pojawił się. Był mocny, bardzo mocny, najmocniejszy jaki w tym dniu doświadczyłam. Kazał mi iść z powrotem do Liama. "Ale ja nie chcę.." pomyślałam. Huk powiększył się. Zrezygnowała popędziłam w stronę bruneta. Blondynek podążył osiem śladem, ale był o wiele szybszy ode mnie, więc na miejsce dotarł wcześniej niż ja. Stał tam wkurzony na widok Nialla Liam.
- Dlaczego kłamałeś? - Spytałam głośno. - Dlaczego kłamałeś ?! - Powtórzyłam krzycząc.
- Bo Cię kocham.. kocham.. kocham.. - Ten wyraz rozbrzmiewał w mojej głowie jak echo. Słszałam to słowo wcześniej w mojej "wizji", jeśli mogę tak to nazwać.
- Chciałem żebyś mnie zabiła za to, co Ci zrobiłem. Specjalnie mówiłem Ci, że nie chcę Cię już, żeby Cię sprowokować. To moja wina, że jesteś teraz potworem, że nie masz przyszłości.. - Nie wierzyłam własnym uszą. Może dla niektórych to słodkie, ale bądźmy realistami. Bawił się mną i moimi uczuciami.
- Wal się. - Powiedziałam krótko i podeszłam do Hazzy. Czułam na sobie wzrok Liama. Złapałam go za biały t-shirt i przyciągnęłam do siebie po czym pocałowałam. Robiłam na złość brunetowi, ale była też to dla mnie przyjemność, ponieważ w jakimś sensie czułam coś do Loczka. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Uśmiechnęłam się słodko i odeszłam. Aga przytulała się z Zaynem. Odepchnęłam go od niej a bordowo-włosą pociągnęłam za rękę. Dziewczyna puściły oko do swojego chłopaka i poszła ładnie za mną.
- Co skarbie? - Spytała rozbawiona. Była szczęśliwa z czarnowłosym.
- Potrzebuję krwi. I się wygadać. Choć. - Pobiegłyśmy szybko do jakiejś wioski. Małe od ludzie, po nagrzanym od promieni południowego słońca które właśnie się chowało nie przejeżdżał żaden samochód. Populacja tej wioseczki to około 25 ludzi. "Jeśli stracą jedną trzecią nic się nie stanie." Zaśmiałam się w myślach. Ruszyliśmy w kierunku jakiegoś domu. Zauważyliśmy, że były to dwie osoby dorosłe z dwójką dzieci. Nie mogliśmy ich osierocić. Podczas godzinnego "obiadu" odpowiedziałam Agnieszce o całym zajściu z Liamem. Przyjaciółka doradziła mi, żebym..

__________________________________________________________________________

Tak, wiem, dzisiaj trochę krótkie ale nie ma mnie w domu, palce mnie bolą od studnia w klawiaturę tabletu, i wgl jestem już zmęczona, ale mimo to mam nadzieję, że się spodoba. :)


3 komentarze: