cześć kochani. wow. nie było mnie tu około rok. wiem, obiecałam, że wszystko nadrobię, ale wyszło jak wyszło. moje prywatne sprawy nie pozwalały mi na to. ostatni czytałam to opowiadanie i przysięgam, umierałam ze śmiechu. mój styl pisania kompletnie się zmienił, co możecie zobaczyć tu. postanowiłam napisać dla was takie małe zakończenie, jeśli ktoś to w ogóle przeczyta. kocham was, Livia.
Minął rok. Rok od tych wszystkich wydarzeń. Moje życie obróciło się o 180 stopni, a ja nie byłam już tą samą dziewczyną.
- Livia? - usłyszałam głos Niall'a, który wchodził do mojego pokoju. Otarłam szybko łzę, która spłynęła po moim policzku i odwróciłam wzrok.
- Ja.. Ja nie daję rady Niall - powiedziałam cicho i zacisnęłam powieki. Jego zimna dłoń pogładziła delikatnie moje ramię.
- On wróci, obiecuję - szepnął i przytulił mnie delikatnie, żeby nie zrobić mi krzywdy. Chciałam w to wierzyć, ale jego słowa mówił zupełnie coś innego.
- To koniec - mruknął z wzrokiem wbitym w podłogę. Moje serce właśnie rozpadło się na tysiąc kawałków, a oczy automatycznie wypełniły się łzami.
- N-nie, Liam, proszę. Nie dam bez Ciebie rady - chwyciłam jego dłoń, a moje ciało przeszedł dreszcz. Uwielbiałam to uczucie i chciałam móc doznawać go codziennie.
- Nie mogę Cię więcej ranić - oparł swoje czoło o moje i musnął delikatnie moje wargi, przez co moje serce zabiło szybciej.
- Tak bardzo będzie mi tego brakowało - uśmiechnął się słabo i odsunął się, po czym odszedł bez słowa. Nie miałam sił, żeby krzyczeć, biec za nim, prosić. Chciałam po prostu odejść.
Tak znalazłam się tu. W szpitalu psychiatrycznym. Moja próba samobójcza zakończyła się niepowodzeniem. Niestety.
- Niedługo będę musiał iść, zabraniają tutaj długich odwiedzić - westchnął i odsunął się ode mnie.
- Ale znam kogoś, kto chciałby wykorzystać ten czas - oblizał wargi i wyszedł szybko z sali.
Dlaczego wszyscy mnie zostawiają?
- Livia?
Wstałam szybko z łóżka i spojrzałam na drzwi. Moje wargi zaczęły lekko drzeć, a po policzkach spływały łzy. Wrócił. On naprawdę wrócił.
- Li! - pisnęłam i podbiegłam do niego, od razu rzucając mu się na szyję. Objął mnie delikatnie i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Już nigdy nie próbuj tego zrobić, proszę - szepnął.
Spojrzałam w jego ciemne oczy i uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze wiesz, że nawet śmierć nas nie rozłączy.
dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez cały ten czas.